Home Artykuły Fundusze unijne pozwalają unowocześnić gospodarstwo
Fundusze unijne pozwalają unowocześnić gospodarstwo

Fundusze unijne pozwalają unowocześnić gospodarstwo

0
0

Tomasz Kodłubański

Hodowla krów mlecznych Joanny i Leszka Błociszów leży w samym centrum Polski, wśród pól i lasów powiatu łęczyckiego. Takie usytuowanie sprawia, że liczące 70 sztuk bydła stado z Konarzewa już pod koniec kwietnia wychodzi na pastwiska i prawie cały rok spędza na okolicznych łąkach gdzie ma pod dostatkiem soczystej trawy i koniczyny.

Tak było w zeszłym roku, długotrwała susza sprawiła, że oprócz pierwszego pokosu traw, który udał się zebrać następne pokosy oraz plony zbóż i kukurydzy wysychały całkowicie na polu lub w najlepszym wypadku były bardzo osłabione.

– Brakuje nam siana i sianokiszonki. To sytuacja u nas niespotykana ponieważ co roku o tej porze mamy jeszcze spore zapasy – mówi Leszek Błocisz. Krowy wychodzą już na łąki jednak nadal jeszcze podajemy im resztki tego co został nam w balotach z zeszłego sezonu. Do niedawna podawaliśmy również mokre i drogie wysłodki buraczane. Ten przednówek już jest dla nas bardzo trudnym okresem i czekamy z niecierpliwością by nasze stado – 70 sztuk, w tym 34 krowy dojne, 29 jałówek i 9 byków mogło wyjść na pastwisko.

Obora Błocisza od 4 lat jest pod oceną użytkowości mlecznej. To sprawia, że hodowca wie w jakim stanie zdrowotnym są zwierzęta, a także co należy zrobić by przeciwdziałać np. zmniejszeniu procentowemu ilości białka w mleku. Regularnie co miesiąc sporządzane tabulogramy pokazują wydajność i skład wyprodukowanego mleka.

Błociszowie uzyskują bardzo dobre wyniki w produkcji mleka w swoim gospodarstwie.

– Przeciętnie moje krowy dojne dają ok. 7 tys. litrów mleka rocznie. Jakość jest dobra – tłuszcz ok. 4,3%, somatyka i bakterie w normie. Jedynie poziom białka jest trochę zbyt niski – ostatnio wychodziło około 3,2%. Podejrzewam, że powodem może być fakt, iż przez parę miesięcy podawaliśmy gotową paszę zamiast naszej własnej – mówi L. Błocisz.

Hodowca korzystał i zamierza korzystać ze środków w ramach budżetu SAPARD, PROW 2007-2013 oraz nowego PROW 2014-2020.

– Z dofinansowania w ramach SAPARD zakupiłem ciągnik rolniczy Lamborghini, pług, rozrzutnik obornika i myjkę wysokociśnieniową- chwali się hodowca. Z pieniędzy, które uzyskałem z PROW w 2009 roku, nabyłem prasę i agregat uprawowo-siewny oraz zbudowałem zbiornik na gnojowicę, a w roku 2011 zakupiłem dwa 70-tonowe silosy BIN na zboże oraz zainstalowałem wentylację mechaniczną w oborze. W ramach nowego PROW do roku 2020 chciałbym wybudować nowy paszociąg.

Błocisz ma także uwagi jeśli chodzi o sposób w jaki są rozdzielane środki w ramach pomocy unijnej dla rolników.

System płatności bezpośrednich nie przyczynia się do zmiany struktury agrarnej w Polsce. Jeśli ktoś ma 6-hektarowe gospodarstwo, to dostaje kilka tysięcy złotych rocznie płatności bezpośrednich i to jest np. 25 proc. dochodu rocznego dla takiego gospodarstwa i dla rodziny często dla członków tej rodziny którzy nie pracują na wsi. Tacy rolnicy nie bawią się w hodowlę tylko biorą dopłaty bezpośrednie – wystarczy obsiać pole.

– Gdyby małym kilku hektarowym gospodarstwom dać jednorazowo np. 7 tys. euro plus 20 proc., czyli ok. 8,5 tys. euro, i do tego dostałby pieniądze ze sprzedaży ziemi i jeszcze dostaje dotacje na otworzenie działalności pozarolniczej, to miałby motywację do takiego działania – proponuje Błocisz.

Zdaniem hodowcy jeśli chodzi o PROW 2007 – 13 istniało kilka mankamentów, które utrudniały korzystanie z pieniędzy.

– Przede wszystkim był odczuwalny brak dostępu do środków dla uczestników systemów jakości żywności, tych którym minął 5 letni staż korzystania ze wsparcia z PROW 2007-13. W działaniu Premia dla młodych rolników oprócz wieku i wykształcenia dodano barierę w postaci wielkość ekonomiczna gospodarstwa (SO) – aby skorzystać ze wsparcia powinna być nie mniejsza niż 13 tys. euro i nie większa niż 150 tys. euro.

Zdaniem Błocisza problem pojawiał się również w przypadku zakupu gospodarstwa, które miało niskie SO, celem powiększenia własnego, co w konsekwencji obniżało wartość ogólną SO. Jako utrudnienie w dostępie do tego działania rolnik wskazywał również fakt, że z działania może skorzystać tylko rolnik, a nie małżonek rolnika.

Błociszowie planują dalszą rozbudowę stada krów mlecznych.

– Zamierzam stopniowo zwiększać obsadę mojej obory do finalnej ilości 40 krów dojnych. Ten proces trwa już prawie 10 lat, gdyż zaczynaliśmy od 2-3 sztuk. W czasie gdy prowadziliśmy naszą hodowlę od początku poprzedniego dziesięciolecia ceny mleka wahały się wielokrotnie. Ostatni wielki spadek cen spowodował, że walczyliśmy tylko o to by przetrwać. Dzisiaj jest trochę lepiej. Sprzedajemy mleko do OSM w Łowiczu i za litr otrzymujemy 1,26 – 1,28 zł brutto. Taka cena co prawda nadal nie zachęca nas do większych inwestycji, ale daje pewne poczucie stabilizacji w gospodarstwie – mówi L. Błocisz.

 

 

Facebook Comments Box

LEAVE YOUR COMMENT