Już jako dziecko pokochałem drób ozdobny
Autor: Tomasz Kodłubański
Dla Roberta Rusina drób ozdobny to prawdziwe ‘oczko w głowie’. Wychowany w rodzinie chłopskiej, z wykształceniem rolniczym przyzwyczaił się do przebywania w towarzystwie gołębi, drobiu oraz królików. Dzisiaj jest właścicielem hodowli ptactwa ozdobnego ‘Dragon’.
– To był dla mnie początek zainteresowania zwierzętami i ptactwem domowym. Pewnego razu zainteresowały mnie kury ozdobne z hodowli mojego znajomego, który ptakami zajmował się profesjonalnie. Pojechałem na kilka wystaw oraz imprez targowych i zainspirowany rozmowami z hodowcami postanowiłem założyć własną, początkowo bardzo skromną hodowlę – wspomina Robert Rusin.
Krok po kroku hodowca kupował kolejne ptaki ozdobne.
– Pierwsze były kaczki ozdobne oraz bażanty i pawie. Z roku na rok moje zainteresowania zmieniały się i wreszcie rozpocząłem hodowlę kur ozdobnych takich jak cochiny miniaturowe i karzełki łapciate. To gatunki kur ozdobnych występujących w kilku kolorach i odcieniach upierzenia. Dzisiaj mam 40 sztuk dorosłych ptaków ozdobnych oraz kilkanaście kurcząt, które rosną szybko na specjalnej karmie jaką podaję im codziennie.
Hodowca stara się rozbudowywać swoją ptaszarnię chociaż teren na którym stoją woliery nie jest zbyt rozległy. To zaledwie 1,5 hektara gruntu, na którym stoi także dom rodzinny hodowcy. Wśród swoich ptaków przebywa głównie po południami oraz wieczorami gdyż od rana pracuje.
W hodowli Roberta Rusina można także obejrzeć puchate kurki jedwabiste i długoogoniaste feniksy.
– Pierwsze charakteryzuje nie tylko sympatyczny wygląd, ale również łagodny charakter i duża inteligencja – mówi Robert Rusin. Łatwo je nauczyć, by reagowały na dźwięki. Wykorzystywane są również jako mamki dla innych gatunków ptactwa. Feniksy to ptaki typowo ozdobne. Ciekawe upierzenie i długi ogon sprawiają, że są bardzo cenne dla hodowców. Cena niektórych okazów sięga nawet 2 tys. zł.
Cochiny, feniksy czy seramy to wspaniałe, kolorowe ptaki, na które patrzy się z prawdziwą przyjemnością jednak można zapytać się czy taka hodowla jest opłacalna?
– Ja traktuję moją hodowlę jako hobby choć teraz to przekształciła się w prawdziwą profesję – mówi z przekonaniem Rusin. Można na niej zarobić jeżeli odda się jej całe serce i nie myśli się o ‘mamonie’, a podchodzi się do ptaków jak do ulubionych zwierząt domowych – psa lub kota. Wiadomo, że trzeba wyłożyć pieniądze na paszę czy lekarstwa, ale ja traktuję to jako koszt ‘własny’ po to by utrzymać hodowlę. ‘Dragon’ to hodowla, więc ptaki rozwijają się od jajek, aż do osobników dorosłych. Rzadko kupuję dorosłe osobniki, chyba, że od znanych hodowców. Kupując dorosłe osobniki nie wiemy dokładnie jak były karmione i w jakich warunkach hodowane. Potem zastanawiamy się dlaczego mamy cherlawe ptaki nie wspominając już o chorobach.
Robert Rusin bierze udział w wielu wystawach i konkursach, na których pokazuje swoje okazy.
– Lubię gdy ludzie oglądając moje ptaki chwalą je za przepiękne upierzenie i chód. To dla mnie równie ważne jak możliwość sprzedaży czy wymiany ptaków. Na wystawach jest wielu hodowców, którzy kupują czasami jajka z mojej hodowli. Przy takiej transakcji mają gwarancję, że wyhodują zdrowe ptaki.
Robert Rusin planuje dalszy rozwój swojego ‘stadka’ głównie pod względem wymiany pewnych gatunków ptaków na inne.
– Nie mogę powiększyć mojej woliery o nowe klatki z powodu ograniczenia miejsca, w którym mam hodowlę. Ta ilość ptaków ledwie mieści się na mojej działce. Jedyne co mogę zrobić to wymieniać jedne ptaki na inne. Taka wymiana powoduje, iż moja hodowla ‘żyje’ i jest ciągle interesująca dla innych – dodaje Rusin.