Polscy drobiarze mają nadal sporo problemów
Autor: Tomasz Kodłubański
Mirosława Skowron wraz z synem Bogumiłem prowadzi w Pokrzywnicy duże 30 hektarowe gospodarstwo drobiarskie. Ferma, która przez wiele lat rozbudowywała się dynamicznie, dzisiaj jest w stanie stagnacji, a Skowronowie borykają się z wieloma codziennymi problemami uniemożliwiającymi dalszy rozwój gospodarstwa.
Hodowla drobiu to była przyszłość
Mirosława Skowron zaczynała w 1982 roku gdy powstał pierwszy kurnik o powierzchni 1,100 m2.
– Zainwestowaliśmy w ten budynek z myślą, że zajmiemy się na poważnie hodowlą kur niosek. Przez siedem lat produkcja kur była w miarę opłacalna, aż w 1989 roku przeszliśmy w pełni na hodowlę brojlerów i podpisaliśmy się umowę handlową z zakładami Exdrob S.A. w Kutnie. Produkcja kurczaków stała się naszym głównym dochodem – opowiada M.Skowron.
W 1997 roku hodowcy zbudowali następny kurnik o powierzchni 1,200 m2, a w 2001 roku następny mniejszy o powierzchni 700 m2.
Skowronowie mają od 9 do 6 cykli produkcji tuczu rocznie. Przeciętny okres tuczu wynosi 5 tygodni. Obsada kurników zmniejszyła się do ok. 57 tys. sztuk w stosunku do lat 2010-2011, w których hodowcy zimą i wczesną wiosną wstawiali do kurnika 60 tys. sztuk kurcząt.
– Koszty utrzymania są nadal bardzo duże i to mimo, iż ceny pasz trochę spadły w porównaniu do lat 2012-2013 gdy cena za 1 tonę startera dochodziła do 1600 zł +VAT- wylicza M. Skowron. Koszt energii elektrycznej w naszym gospodarstwie wynosi od 12 do 14 tys. zł miesięcznie., a cena miału węglowego, którego także używamy do ogrzewania kurników dochodzi do 45 tys. zł. w sezonie zimowo-wiosennym. Do kosztów produkcji trzeba doliczyć koszty transportu piskląt z zakładu w Kutnie, a także koszty paliwa, które na co dzień zużywany w produkcji.
Hodowcy z Pokrzywnicy kupują w Kutnie pisklęta Ross 308 w cenie 1,32 zł/kg netto. Hodowcy, także ci co mają własne zboże, są zmuszeni do kupna paszy ponieważ na specjalistycznej paszy brojler przyrasta odpowiednio szybko.
– Jeden kurczak zjada 1,7 kg specjalistycznej mieszanki na każdy kilogram przyrostu wagi- dodaje M. Skowron. Dorasta w naszej hodowli do 2,4-2,5 kg. Tona paszy kosztuje dziś 1500-1600 zł. Wychodzi więc, że koszt żywienia od pisklęcia to już ponad 6 zł. Pisklę, jeśli było kupione w wylęgarni, to kolejne 1,4 zł.
Ograniczyć napływ kiepskiego drobiu z innych krajów
Według hodowcy z Pokrzywnicy poważnym problemem jest fakt, że mięso drobiowe w Polsce nie jest oznakowane.
– ‘Kupujący w sklepie drób nie wie, co kupuje, a potem zjada’ – mówi Mira Skowron. Na nasz rynek wchodzi dużo mięsa z importu. Jakość takiego mięsa drobiowego pozostawia wiele do życzenia. Dość powiedzieć, że oprócz mięsa drobiowego z krajów unijnych, na naszym rynku jest też dużo drobiu z Brazylii czy USA, gdzie tuszki kurcząt są odkażane roztworem chloru, a o dobrostan zwierząt tak naprawdę nikt nie dba’.
– ‘ Wielcy operatorzy rynku zaopatrują się równocześnie z dostawami z kraju w mięso importowane spoza Unii. Uważam też, że jeśli żywiec drobiowy jest transportowany z zagranicy do Polski po znacząco niskiej cenie, to znaczy że za granicą dane stado kurcząt zostało wybrakowane i nie poszło na ubój do tamtejszej rzeźni, tylko zostało wysłane do naszego kraju. Konsument jest pozbawiony informacji o tym, że spożywa wyroby bazujące na mięsie wytworzonym wg innej technologii niż w UE. Właściwie rozumiana konkurencja rynkowa to jest konkurowanie produktów o tych samych parametrach, wyprodukowanych wg tej samej technologii i w tych samych warunkach, z zatem ratowanie się importowanym mięsem nie ma znamion uczciwej konkurencji. Przydałoby się więcej ścisłej kontroli weterynaryjnej kontrolującej na naszych granicach jakość brojlerów wjeżdżających do Polski’. Innym problemem jaki zdaniem hodowcy dotyka naszych hodowców są badania weterynaryjne które w państwach unijnych nie są obowiązkowe.
– ‘W innych państwach europejskich nie bada się też kurcząt na salmonellozę, a w Polsce takie badania są wykonywane. Opieka weterynaryjna jest u nas bardzo droga i kosztuje ok. 7 tys. zł na jeden cykl produkcyjny, który trwa przeciętnie ok. 6 tygodni’ – twierdzi M. Skowron.
Dlaczego markety zajmują się rozbiorem drobiu ?
Zdaniem Skowron sklepy zainteresowane są zakupem głównie tuszek, a na półkach sklepowy znajdujemy elementy drobiowe. Wniosek z tego jest prosty: ‘handel dokonuje rozbioru tuszek. Dla nas niekorzystne jest to, że to działanie w sklepach odbywa się na dużą skalę. Pomieszczenia na zapleczu handlowym nie nadają się do rozbioru. Rozbiór tuszek musi odbywać się na specjalistycznej linii oraz w sterylnych warunkach’ – mówi Mira Skowron.