Home Artykuły Producenci trzody liczą na pomoc państwa
Producenci trzody liczą na pomoc państwa

Producenci trzody liczą na pomoc państwa

0
0

Krzysztof Zawadzki jest średniej wielkości producentem tuczu ze wschodniej Polski

Autor: Tomasz Kodłubański

Hodowca dzisiaj ma kilkaset sztuk tucznika jednak jego zdaniem hodowla trzody chlewnej boryka się z wieloma trudnościami oraz przeszkodami zarówno rynkowymi jak i administracyjnymi.

– Moje gospodarstwo jest usytuowane na Podlasiu i na tym terenie przecież znanym z wysokiej jakości rolnictwa i hodowli mamy spore problemy. Na pewno ograniczenia związane z afrykańskim pomorem świń i związanymi z tym zagrożeniem ograniczeniami dla hodowców mocno dają się nam w kość pomimo tego, że podczas dyskusji nad stanem polskiej hodowli twierdzono, iż nie jest to największy problem z jakim borykają się rolnicy na tzw. ścianie wschodniej.

– Na pewno głównym kłopotem dla naszych hodowców jest wzmożony import prosiąt, półtusz i tuczników. Jeżeli w poprzednim roku kupiliśmy na zachodzie około 6 milionów prosiąt, kilkaset tysięcy ton półtusz oraz ogromną liczbę tuczników, to uderza bezpośrednio w hodowców.

Zawadzki uważa, że w tej trudnej sytuacji niezbędna jest pomoc państwa.

– Podobno Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przygotowało program wsparcia, który trafił do konsultacji społecznych, a podstawą jest rozporządzenie Komisji Europejskiej – mówi Zawadzki.

Zdaniem rolnika takie wsparcie będzie kluczowe dla hodowców, choć szkoda, że program nie przewiduje udzielenia wsparcia hodowcom prosiąt.

– Uważam, że pomoc do produkcji w cyklu zamkniętym w kwocie 70 zł do tucznika chowanych w cyklu zamkniętym oraz 35 zł w cyklu otwartym o ile stado nie przekracza liczby 2000 sztuk, to byłoby coś na początek. Dużym wsparciem byłyby dopłaty do naszego eksportu. Natomiast dopłaty do prywatnego przechowywania wieprzowiny na okres 90, 120 i 150 dni nie rozwiązuje problemu, a jedynie odsuwa te problemy, które są obecnie na okres po upływie tego terminu – twierdzi Zawadzki.

Hodowca zauważa również utrudnienia dla naszych producentów i eksporterów w związku z zakazem importu polskiej wieprzowiny do Rosji.

– Sposobem na rosyjskie embargo ma być poszukiwanie innych rynków zbytu. Problem w tym, że polskim hodowcom bardzo trudno jest konkurować z niemieckimi czy holenderskimi producentami trzody chlewnej. Próby by sprzedawać mięso w Chinach czy Korei Płd. to póki co zbyt mało by zmienić sytuację w jakiej są nasi eksporterzy.

Dla Zawadzkiego bardzo poszkodowani są rolnicy sprzedający prosięta lub warchlaki, którzy zostają automatycznie pominięci przy przyznawaniu pomocy.

– Tłumaczenie, że w ostatnim kwartale 2015 r. spadek cen prosiąt był bardziej łagodny niż w przypadku spadku cen żywca wieprzowego dlatego jako pierwsi pomoc otrzymają rolnicy sprzedający tuczniki nie może być rozsądnym usprawiedliwieniem dla takiego postępowania.

Hodowcy nie przekonują również argumenty, podkreślające, że producenci prosiąt nie mogą otrzymać takiej pomocy ponieważ nie ma sposobu by zweryfikować wnioski o dopłaty z takich hodowli ponieważ często hodowcy nie są faktycznymi właścicielami świń, które hodują.

– Jeśli zwierzęta w systemie IRZ figurują jako własność rolników, a tak naprawdę ich właścicielem jest zakład przetwórczy, który ‘zleca’ hodowcy tucz wtedy pojawia się problem ile sztuk trzody jest faktycznie w kraju. Taki chów nakładczy nie tylko zaciemnia realną liczbę sztuk trzody będących realną własnością rolnika, ale także dołuje ceny w skupie i znacznie ogranicz zyski naszych producentów. Jednym z rozwiązań, które zapobiegłoby chaosowi w tej sprawie byłoby przypisanie sztuk hodowanych w systemie nakładczym do numeru stada zakładu przetwórczego – radzi hodowca.

Dla hodowców sporym utrudnieniem w gospodarowaniu hodowlą jest kwestia odległych terminów płatności za sprzedane przez rolników sztuki trzody.

– Uważam, że skutecznym rozwiązaniem tego problemu byłoby połączenie terminu zapłaty z rozliczeniem podatku VAT. Przecież takie rozliczenia istnieją sporo lat jeśli chodzi o płatności dla rolników ryczałtowych. Taki sposób rozliczenia na pewno skróciłby czas oczekiwania na środki ze sprzedaży i spowodowałby lepszą płynność finansową gospodarstw.

Podobnie jak Krzysztof Zawadzki, wielu hodowców zwraca uwagę, że mimo ciągle powtarzających się kryzysów w branży mięsnej brak w Polsce przemyślanej polityki wspierającej hodowców w ich planach dotyczących produkcji oraz uspokajającej sytuację cenową na rynku trzody.

Facebook Comments Box