Home Artykuły Sadownicy nie mają lekko
Sadownicy nie mają lekko

Sadownicy nie mają lekko

0
0

Lubianków niedaleko Głowna to miejscowość typowo sadownicza. Kilkadziesiąt gospodarstw sadowniczych o areale powyżej 30 ha oraz grupa producencka skupiająca miejscowych producentów jabłek, gruszek, brzoskwiń, wiśni i śliwek. Plantatorzy z Lubiankowa produkują owoce na areale 220 ha ziemi.

 

Jednym z najlepszych i najaktywniejszych sadowników działających w tym rejonie jest Grzegorz Wojciechowski. Już w 1980 roku przejął od rodziców, 10-hektarowe wtedy, gospodarstwo sadownicze, w którym uprawiał hodował jabłonie, grusze i maliny.

– Ja sadownictwo mam we krwi – mówi G. Wojciechowski. Jako mały chłopak pomagałem ojcu we wszystkich pracach w gospodarstwie i nie wyobrażałem sobie bym mógł w przyszłości robić coś innego.

– Dzisiaj prowadzę integrowaną produkcję sadowniczą. Produkuję jabłka, wiśnie, brzoskwinie, śliwki i aronię na areale ok. 2,5 ha ziemi.

 

– Sytuacja w naszej branży zmienia się właściwie co rok – kontynuuje sadownik. Już od trzech lat dokładam do interesu. Dwa lata temu brałem udział w Łowiczu w proteście sadowników z naszego regionu przeciwko nie respektowaniu przez zakłady przetwórcze umów podpisanych z sadownikami. Stałem wtedy przed bramą przetwórni 2 dni. Wówczas jedynie kilku dostawców owoców sprzedało swój towar po ustalonej wspólnie z przetwórnią cenie 28 gr/kg, po czym zakłady wróciły do cen poprzednich sprzed negocjacji. Wtedy owoców było dużo i ceny na jabłka przemysłowe wahały się od 8 do 12 groszy/kg.

Bieżący sezon dla G. Wojciechowskiego jest także bardzo trudny, ale przede wszystkim z powodu braku owoców oraz ich słabej jakości.

– W czerwcu 2016 roku sprzedawałem jabłka konsumpcyjne z roku 2015 po 50 gr/kg, natomiast jabłka przemysłowe doszły nawet do 25 gr/kg – wyjaśnia G. Wojciechowski. W obecnym sezonie liczę na lepszy tonaż, a poza tym jabłka będą mniejsze i trudno będzie uzyskać większy kaliber z powodu permanentnego braku wody w glebie. Myślę, że w tym roku będzie więcej dobrego jakościowo jabłka w porównaniu do roku ubiegłego. Nie pomogą wcale nagłe ulewy, które nie są w stanie wyrównać niedoboru wody użytkowanej przez korzenie drzew. W tym roku nie zaobserwowałem mniejszej ilości zapyleń, co zdarzało się wcześniej – dodaje.

– Ogółem plony mogą osiągnąć do 30-40% plonów zeszłorocznych, a koszty przeznaczane na ochronę drzew wzrosły o połowę. Drzewa są bardzo atakowane przez choroby i szkodniki takie jak parch czy zwójkówka owocówka – mówi Grzegorz Wojciechowski.

– Wiśni jest podobna ilość jak rok temu, a brzoskwiń będzie o 50%, a śliwek niezbyt dobrej jakości o 20% mniej niż w roku ubiegłym. Jeśli chodzi o jabłka odmiany Jonagold to przewiduję, że będzie ich bardzo mało. Odmian Szampion, Gala i Idared plony będą na bardzo średnim poziomie.

– Dzisiaj pomimo słabego popytu na rynku, cena jabłek konsumpcyjnych waha się od 1 do 1,5 zł/kg, a cena jabłek przemysłowych może osiągnąć poziom 50gr/kg tak jak w poprzednim sezonie po czym przetwórnie, nie wiadomo na jakiej podstawie w drugiej połowie września znowu obniżą cenę w niektórych częściach kraju do nawet 25-30gr/kg. Poprzedni sezon pokazał, że mimo takiego zabiegu przetwórców, cena jabłek przemysłowych przekroczyła ponad 60gr/kg i nieomal osiągnęła 1 zł/kg – mówi G. Wojciechowski.

– Moim zdaniem tylko zrzeszanie się nas producentów da możliwości skutecznego negocjowania cen z dużymi przetwórniami – dodaje sadownik.

 

– Koszt wyprodukowania jabłka przemysłowego wynosi ponad 40 groszy, a jabłka konsumpcyjnego 80 groszy. Te liczby mówią same za siebie. Przy obecnych cenach w skupie nie ma praktycznie żadnego zarobku. W tym koszcie zawarte są ubezpieczenie, cena paliwa i energii elektrycznej.

G. Wojciechowski sprzedaje jabłka na eksport we współpracy z grupą producencką z Lubiankowa.

– Należę do grupy producenckiej która eksportuje jabłka do takich krajów jak Kazachstan czy Białoruś. To dla nas najlepsze rynki zbytu. W sezonie sprzedajemy na rynki wschodnie codziennie kilka dużych samochodów z owocami. Nie mamy również żadnych problemów z płatnościami ze strony naszych partnerów z tego regionu – tłumaczy sadownik.

 

– Innym problemem jest związana z wzrostem cen surowca wyższa cena koncentratu jabłkowego – dodaje G. Wojciechowski. Ostatnio Unia podniosła cenę z 800 euro/ tonę do 1300 euro/tonę koncentratu. W tym przypadku może okazać się, że opłaca się sprowadzić gotowy koncentrat jabłkowy np. z Chin, niż produkować swój z drogich jabłek. Jeśli, na dodatek, zostanie zniesiony 25,5 proc. cło na koncentrat jabłkowy, sprowadzany z Chin, znacznie pogorszy to pozycję polskich producentów jabłek i przetwórców.

– Koszty produkcji owoców i ich przetworów ze względu na ceny pracy, świadczeń socjalnych, energii, podatków, kosztów związanych z ochroną środowiska itp. są znacznie wyższe niż w Chinach. Wolna i niczym nie ograniczona konkurencja doprowadzić musi do bankructwa, dużej części, polskich sadowników i przetwórców – kończy sadownik.

 

Facebook Comments Box

LEAVE YOUR COMMENT