Home Artykuły To mój biznes i ja muszę liczyć koszty
To mój biznes i ja muszę liczyć koszty

To mój biznes i ja muszę liczyć koszty

0
0

Tomasz Kodłubański

 

 

Tadeusz Kociak uprawia zboża i rzepak oraz hoduje brojlery w Rogoźnie gm. Zgierz. Słuchając jak opowiada o swoim gospodarstwie można wyczuć, że jest życiowym optymistą.

 

– Mimo tylu zawirowań społecznych i gospodarczych udaje mi się od ponad 20 lat prowadzić dochodowe gospodarstwo rolne. Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest dobrze przemyślana strategia prowadzenia gospodarstwa oraz precyzyjna kalkulacja kosztów zarówno inwestycji które się podejmuje oraz właściwe oszacowanie własnych możliwości finansowych.

Kociak, który jest także sołtysem wsi wie co mówi. Od roku 1987 w którym przejął od rodziców 17 hektarowe gospodarstwo rolne do dzisiaj imał się różnych zajęć nie zawsze bezpośrednio związanych z rolnictwem.

 

– Gospodarstwo które przejąłem od rodziców to był taki misz-masz z poprzedniej epoki – trochę zbóż, ziemniaków, krowy mleczne, bydło mięsne i kilka świń. Na początku, w roku 1988 pozbyłem się krów mlecznych i postanowiłem prowadzić hodowlę świń. Miałem już materiał budowlany na chlewnię oraz gotowy projekt. Traf chciał, że Związek Drobiarzy z którym miałem kontakt potrzebował szybko nowych członków i namówiono mnie do wstąpienia w jego szeregi. Musiałem przebranżowić się na produkcję brojlera. Postawiłem pierwszy kurnik o powierzchni 400 m2.

Pomimo trudnego okresu na początku lat 90-tych gdy Kociak zajmował się handlem ciastkami, czekoladą i śledziami udało mu się z czasem wypracować własną recepturę pasz dla kurcząt i w roku 1994 pobudował drugi kurnik o powierzchni 1200 m2.

– Już wtedy w połowie lat 90-tych wiedziałem, że hodowla kurcząt to będzie główny kierunek mojego gospodarstwa. W roku 2000 postawiłem jeszcze jeden 1200 m2 kurnik w którym mogłem pomieścić ponad 15 tys. sztuk kurcząt. Obecnie mam 40 tys. sztuk brojlera i gdybym miał kilkanaście sztuk więcej musiał bym uzyskać pozwolenie zintegrowane.

Kociak handluje brojlerem na wolnym rynku.

– Sam kupuję pisklęta i sam sprzedaję. Kupowałem od łódzkiego Poldrobu jednak zakłady zakończyły produkcję w bieżącym i nie wiem jeszcze skąd będę kupował pisklęta.

Na rynku hodowca stara się mieć zarówno kilku odbiorów jak i sprzedających.

– Prawdziwe ryzyko dla takiego hodowcy drobiu jak ja to niewypłacalność odbiorców oraz dyktat cen ze strony kupujących. My hodowcy jesteśmy między młotem a kowadłem i nie możemy nic zrobić. Wielu hodowców drobiu cierpi też na współpracy z dużymi ubojniami drobiu które gdy cena zwyżkuje potrafią rzucić na rynek duże partie mięsa po cenach dumpingowych co powoduje na rynku bardzo duże zniżki cen i straty dla wielu hodowców.

 

Dla Kociaka największą bolączką rolnictwa w Polsce jest fakt, że rolnicy nie chcą się jednoczyć by tworzyć oddolne związki które dbałyby o interes rolników.

– Zarówno w hodowli drobiu jak i w innych segmentach rolnictwa nie ma woli oddolnego łączenia się rolników w związki które mogłyby starać się walczyć o wspólny interes producentów rolnych. Rolnikom trudno przebić się ze swoimi rzeczywistymi problemami w organizacjach mających reprezentować ich interesy. Grupy producenckie które są pomysłem jak reaktywować dawne spółdzielnie rolnicze nie spełniają pokładanych w nich nadziei.

– Dobrym przykładem na trudności w oddolnym zorganizowaniu się rolników była sytuacja z koniecznym udrożnieniem rowów melioracyjnych w naszej wsi- opowiada Kociak. Co roku pola na granicy naszej wsi i Wypychowa zalewa woda. Jednak nie można było uzyskać zgody właścicieli pól przez które przechodziły rowy melioracyjne na wejście koparki i na ich udrożnienie. Właściciele działek albo nie godzili się na płacenie za koparkę albo twierdzili, że sami udrożnią rowy. W końcu po długim przekonywaniu doszedłem z nimi do porozumienia i złożyli się na koparkę która przekopała rowy melioracyjne na ich działkach.

Cała produkcja zbóż w gospodarstwie Kociaka idzie na potrzeby produkcji drobiu.

– Obecnie uprawiam na trzech polach w Rogóźnie i Woli Rogozińskiej na przemian co dwa lata pszenicę i pszenżyto oraz rzepak. Pszenicy mam 16 a pszenżyta 14 hektarów. Rzepak to 44 ha upraw. Zarówno pszenica jak i pszenżyto są ozime. Ozime zboża są bardziej wydajne z hektara oraz bezpieczniejsze przy suszach które coraz częściej nawiedzają nasza wieś. Przy uprawach zbóż stosuję tylko herbicyd Glen oraz wiosną amino-pielik Gold przeciwko chwastom dwuliściennym.

Wydajność pszenicy z hektara w gospodarstwie Tadeusza Kociaka wynosi przeciętnie 6 ton/ha.

– Przy nawożeniu rzepaku nawozami fosforowymi i potasowymi oraz systematycznym zwalczaniu grzybów i samosiewów zbóż osiągam do 4 ton z ha rzepaku. Później przez kolejne dwa lata stosuję tylko nawóz kurzy i osiągam bardzo dobrą wydajność pszenicy z hektara. To moja własna wypróbowana praktyka którą stosuję bez konsultacji z fachowcami z ODR-u.

Kociak wybiera się do ODR-u na szkolenie w zakresie wiosennych oprysków na polach.

– Moim zdaniem rolnik taki jak ja potrafi sam wypróbować odpowiedni środek który poza odpowiednią skutecznością będzie także w takiej cenie by rolnika było na niego stać.

Oczywiście na takich szkoleniach można zawsze dowiedzieć się czegoś nowego jednak gdy przychodzi do praktyki na polu i tak muszę zdać się na siebie samego.

Sołtys Rogóźna korzystał także z dofinansowania w ramach SPO w latach 2004-2006 oraz obecnie korzysta z pomocy finansowej w ramach PROW-u 2007-2013.

– Dzięki temu dofinansowaniu zakupiłem traktor New Holland, siewnik, kombajn zbożowy, opryskiwacz, talerzówkę „Aniołek”, pług 4-skibowy Unii Grudziądz, prasę stałokomorową do zwijania siana, słomy i sianokiszonki Sipma oraz kultywator Kongskilde z zabezpieczeniem wibroflex.

– Podpieram się także kredytami bankowymi np. na zakup ziemi jednak moja zasada jest taka by wartość kredytu nigdy nie przekraczała 50% wartości inwestycji na poczet której kredyt jest zaciągany. To daje mi potrzebny margines bezpieczeństwa przy spłacie zarówno samego kredytu oraz odsetek.

Plany na przyszłość sołtysa Rogóźna to dalsza modernizacja parku maszynowego oraz rozbudowa następnych hal do produkcji drobiu.

– O następcę na gospodarstwie mogę być spokojny. Mój syn Wojciech planuje związać swoją przyszłość z rolnictwem. 

 

Facebook Comments Box

LEAVE YOUR COMMENT