Home Artykuły Trzeba uporządkować sytuację w polskim sadownictwie
Trzeba uporządkować sytuację w polskim sadownictwie

Trzeba uporządkować sytuację w polskim sadownictwie

0
0

Sytuacja polskiego sadownictwa, mimo, że jesteśmy czołowymi producentami jabłek na świecie jest coraz trudniejsza. Tak myśli wielu sadowników. Wśród nich jest także Stanisław Kolecki z regionu Białej Rawskiej.

Autor: Tomasz Kodłubański

– Niskie ceny polskich jabłek to wynik rosyjskiego embarga i zmowy głównie niemieckich przetwórców. Trzeci sezon obowiązywania rosyjskiego embarga na owoce i warzywa. Jeden ciężki rok można przeżyć z zapasów, drugi też można jakoś przetrwać, ale trudno jest dokładać do produkcji kolejny rok z rzędu. Ludzie nie mają skąd dokładać do produkcji, kolejne kredyty „suszowe” czy „gradowe” niczego nie rozwiążą, bo trzeba je kiedyś spłacić. Brak pieniędzy widać po sadach, rolnicy nie inwestują, brakuje pieniędzy na środki ochrony roślin i na przycinanie drzew, to odbije się na liczbie i jakości owoców. Środki ochrony roślin, środki produkcji, siła robocza i energia drożeje, z podatków nikt nas nie zwalnia, natomiast jabłka tanieją, albo nie możemy ich sprzedać.

Ceny jabłek nie są zbyt wysokie.

– W wyniku embarga kupili po niskich cenach jabłka i teraz handlują tanim moszczem jabłkowym, czyli sokiem owocowym wykorzystywanym jako półprodukt wykorzystywany m.in. do produkcji soków, również soków cytrusowych. Poinformowaliśmy Urząd Antymonopolowego, że doszło do zmowy cenowej, poprosili żebyśmy zaprezentowali im dowody, wówczas zainterweniują. Przetwórnie należą w większości do kapitału niemieckiego, o cenie moszczu na rynkach światowych decydują cztery niemieckie rodziny. Jeden z producentów moszczu jabłkowego z powiatu grójeckiego, który próbował wybić się na niezależność, został zmuszony do sprzedaży 85 proc. udziałów w przetwórni jednemu z niemieckich przetwórców i dopiero wtedy mógł sprzedawać swój produkt.

– Rząd i Ministerstwo Rolnictwa powinno zrobić to, co robią inne kraje Europy, dbać o swoje interesy. Niemcy dogadują się z Rosjanami , Belgia, Dania i Luksemburg zawarli porozumienie o eksporcie mięsa do Rosji, a u nas zamiast podejmować konkretne działania dużo się mówi i macha szabelką.

Finansowanie wycofywania owoców i warzyw z rynku to niezbyt dobry pomysł na rozwiązanie problemów rolników.

– Zmniejszono dofinansowanie do jabłek wycofywanych z rynku, w zeszłym roku polscy rolnicy mogli wycofać 300 tys. ton jabłek, w tym roku będą mogli wycofać jedynie 88 tys. ton jabłek, a chętnych będzie przynajmniej dwa razy tyle. Pieniądze za wycofanie jabłek z poprzedniego sezonu mają być do 30 września 2015 r., a rolnicy ponieśli już wydatki na sortowanie, opakowanie i transport już w grudniu 2015 r. Gdyby Agencja Rynku Rolnego zaliczkowała wycofywanie jabłek z rynku, to rolnikom byłoby łatwiej. Pojawił się również dodatkowy problem w postaci nakazu ministerstwa finansów, aby od kwoty uzyskanej za wycofanie jabłek płacić dodatkowo 7 proc. podatek VAT.

Czy eksport polskich jabłek do Chin pomoże rolnikom?

– Do Rosji sprzedawaliśmy rocznie 900 tys. ton jabłek, jesienią do Chin pójdzie 40 tys. ton jabłek, to nie zastąpi nam rosyjskiego rynku, na który sprzedawaliśmy w większości główną odmianę uprawianą w polskich sadach – jabłka idared. W innych krajach idared nie cieszy się wielką popularnością. Poza tym nie wiadomo, jak będzie wyglądała sprzedaż jabłek do Chin, chcą jabłek jednokolorowych (np. żółtych), w Polsce uprawiamy głównie jabłka dwukolorowe (np. żółto-czerwone), nie są jeszcze znane wszystkie wymagania dotyczące chorób i szkodników. Wyeksportowano 25 tys. ton jabłek do Kanady, jednak nieuczciwy eksporter nie wypłacił sadownikom pieniędzy.

Facebook Comments Box