Home Artykuły Warzyw mniej – problemów więcej

Warzyw mniej – problemów więcej

0
0

Tomasz Kodłubański

Rok 2015 nie był zbyt korzystny dla Jolanty i Ryszarda Głodków ze wsi Błonie w powiecie Łęczyckim. Głodkowie uprawiają warzywa które sprzedają na rynku Zjazdowa w Łodzi oraz w punktach skupu w pobliskich miejscowościach.

– Gospodarstwo przejąłem po rodzicach w roku 1997 – mówi Ryszard Głodek. Wtedy mieliśmy 10 ha ziemi na której uprawialiśmy cebulę, kapustę białą, ogórki oraz buraki cukrowe na kiszonkę dla 10 sztuk bydła mlecznego rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Wydajność tych krów była niezła 6 tys. litrów, jednak po paru latach zrezygnowaliśmy z hodowli i zajęliśmy się wyłącznie uprawą warzyw, tak jak prawie wszyscy rolnicy w Błoniach.

Obecny areał gospodarstwa to 15 ha własnych gruntów.

R. Głodek codziennie po pracy w polu wyjeżdża z gospodarstwa sprzedawać warzywa swoim klientom.

– Przeważnie sprzedajemy kapustę pekińską – pokazuje główki pekinki częściowo załadowane do samochodu dostawczego a częściowo ułożone w pomieszczeniu gospodarczym.

Ceny jakie plantator uzyskuje w punktach skupu i na rynku Zjazdowa nie zapewniają odpowiedniej opłacalności.

– Koszty jednak nieubłaganie rosną bardzo szybko. Miesięcznie wydaję na paliwo 4 tys. zł, energia elektryczna 3 tys. zł i opryski 5 tys. zł. Na ziarno, nawozy i środki ochrony roślin wydaję rocznie 25 tys. zł. Na przykład, tylko pod uprawę kapusty muszę kupić ponad 600 kg nawozów- twierdzi R. Głodek.

W zeszłym roku plony warzyw uprawianych przez Głodków będą znacznie mniejsze niż rok wcześniej.

– Gdy warunki pogodowe są w miarę dobre, tak jak w roku 2014, to zebrałem ok. 5 tys. główek kapusty z gruntu o powierzchni 550 m2. Wtedy sprzedawałem kapustę po 1 zł/główka, co dawało 5 tys. zł zysku – mówi plantator. W roku 2015 plony kapusty białej i kalafiora były nawet do 70% mniejsze niż w rok czy dwa lata wcześniej. Kapusta biała, czerwona i włoska miała głowy małe i nie rozwinięte. Do tego, kapustne w zeszłym roku pomimo suszy atakowały robaki.

Głodek miał spory problem z śmietką kapuścianą

– Szkodnik atakował już późną wiosną kapustę, kalafior i brokuły – mówi rolnik. Pryskaliśmy insektycydami przed rozsadą i parę dni po zasadzeniu kapustnych, jednak larwy zniszczyły bardzo dużo łodyg co spowodowało więdnięcie roślin.

– Najsłabiej obok kapusty plonował brokuł – nawet 90% plonu uległo zniszczeniu. Róże brokuła były żółte i nie rozwinięte – mówi R. Głodek. Ponad 60 % marchwi nadawała się tylko na opas. Marchew była mała i nierozwinięta – nie nadawała się do konsumpcji. Na 20 sztuk wykopanych z ziemi, 16 było tak słabej jakości, że nawet zwierzęta nie chciały zjeść takiej marchwi – dodaje R. Głodek.

Ziemia uprawna w Błoniach zaliczana jest do I, II i III klasy. Głodkowie część upraw warzyw mają na glebach III klasy, a część na I klasy.

– Seler sadziliśmy na ziemi III i I klasy – mówi gospodarz. Seler zebrany z lepszej ziemi jest znacznie większy chociaż jest go mniej niż rok temu. Seler z rozsady na gruncie klasy III wyszedł mały i bez liścia. Plon o 70% mniejszy niż w 2014 roku.

Także pietruszka i cebula dymka plonowały gorzej niż w poprzednim sezonie.

Ryszard Głodek opowiada spokojnie o trudnym sezonie, jednak czasami powraca do nierozwiązanej sprawy kawałka ziemi uprawnej, na której sąd wyznaczył przebieg drogi do posesji sąsiada. Sąsiad plantatora nabył działkę jednak bez dojazdu do drogi publicznej. Sąd w Łęczycy stosując tzw. służebność drogi koniecznej, wytyczył dojazd do działki sąsiada przez pole R. Głodka, jednocześnie ograniczając prawo własności rolnika.

– Sprawa toczy się już dwa lata. Mimo tego, że do gospodarstwa mojego sąsiada jest dojazd trzema innymi ubitymi drogami, to sąd wyznaczył dojazd do jego działki przez moje pole. Cała sytuacja wygląda groteskowo ponieważ na ten kawałek mojego gruntu uprawnego mam akt notarialny, który jest potwierdzony przez ten sam sąd, a który wyraźnie wskazuje, że ta ziemia jest moja. Poza tym, z tego kawałka ziemi mam dopłatę i na tej działce sadzę warzywa, a więc mam z niej dochód, co jest tym ważniejsze, że utrzymuje siebie i moją rodzinę z uprawy warzyw na tym gruncie. Odwoływałem się już kilkukrotnie od decyzji sądu w Łęczycy, jednak do sierpnia 2015 roku moje odwołania nic nie dawały – żali się R. Głodek.

Dopiero niedawno sąd zdecydował się na przeprowadzenie wizji lokalnej na mojej działce w celu ustalenia obecnego stanu rzeczy.

– Czekam na przyjazd przedstawicieli sądu. Mam nadzieję, że sprawa ta zostanie wreszcie pozytywnie dla mnie załatwiona.

Mimo problemów ze zbiorami oraz z urzędniczą bezdusznością, R. Głodek z optymizmem patrzy w przyszłość. Ma dwóch synów którzy są przyszłością gospodarstwa w Błoniu.

– Moi synowie Mateusz i Kuba już od najmłodszych lat są przyzwyczajeni do pracy w polu i do pomocy przy przygotowywaniu warzyw do transportu. Jak na razie chcą zostać na wsi i rozwijać gospodarstwo. Są jeszcze bardzo młodzi jednak mam nadzieję, że ich podejście do pracy na roli nie zmieni się w przyszłości.

 

Facebook Comments Box

LEAVE YOUR COMMENT